Hamulce rozwojowe i droga do szaleństwa, czyli czego unikać, aby nie zwariować.
Post ten postanowiłem zamieścić jako wyraz własnych przemyśleń i naukę dla niektórych a zamierzam w nim omówić kilka przykładów z życia wziętych, które w mojej opinii bardziej wydają się być drogą do szaleństwa, aniżeli drogą rozwoju siebie i własnego ducha na ścieżce magii i okultyzmu. Tak więc przejdźmy do rzeczy...
1. Mroczność, wzbudzanie strachu, bycie złym itd.
Wiele osób natrafiając na satanizm ma o nim mylne wyobrażenie, jakoby było to właśnie coś na kształt kreowania siebie jako budzącej psychiczny postrach jednostki. Opowiadają to one jakimi to są satanistami i jak bardzo są przez to lepsi, uwielbiając tym straszyć innych a na samą myśl odprawienia "czarnej mszy" czy przywoływania duchów odczuwają niepochamowane podniecenie. Osoby te starają się być złe jak tylko mogą, gdyż uważają, że przez to są lepsze od "zwykłych śmiertelników" i Szatan je za to wynagrodzi. Osoby takie kończą najczęściej w więzieniu, psychiatryku lub popełniając samobójstwo. W najlepszym przypadku zostają wykluczone przez społeczeństwo, jako jednostka nieprzewidywalna i spaczona psychicznie.
2. Fashion-style, atencjonalizm itp.
Często zafascynowanie satanizmem lub okultyzmem osoby, starają się nadać temu wyraz, poprzez nadmierne otaczanie się symbolami z nim związanymi. Kupują plakaty, torebki, bluzy, kurtki, spodnie, biżuterię, dekoracje i różne przeróżne rzeczy... jednym zdaniem symbole okultystyczne i wszystko co z okultyzmem związane musi być po prostu wszędzie. A im tego więcej tym lepiej. Właśnie nie! Rozumiem, że każdy ma inne gusta itd., ale spójrzmy na to obiektywnie. Rozumiem, że wielu osobom może się wydawać, iż w ten sposób nie robią nic złego bo "promują okultyzm" (i poniekąd mają w tym słuszność) a dla wielu może się wydawać, że np. noszenie bluzy z napisem "LUCYFER" może wydawać się przez jakiś byt pożądane itd. Jednak nawet w okultyzmie istnieje coś takiego jak "profanacja symboli". W wolnym tłumaczeniu jest to coś na zasadzie "symbol magiczny, który nosimy wszędzie traci swą moc i wyraz magiczny, stając się jedynie ozdobą wibrującą w określony sposób, wywołując określone reakcje". Z drugiej strony też sprowadzanie symboli magicznych do tak prymitywnej roli nie świadczy najlepiej za równo o naszej wiedzy jak i podejściu do tematu praktyki magicznej. I abym został dobrze zrozumiany - nie ma nic złego w otaczaniu się symbolami magicznymi lub noszeniu ich na koszulce, bluzie czy gdziekolwiek, o ile nie jest to robione w przesycie i po to, aby usilnie zwrócić na siebie uwagę. Wszystko po prostu trzeba robić z głową.
3. Rozmowy telepatyczne z demonami, aniołami czy innymi ludźmi
Nie jestem specjalistą jeżeli chodzi o terminologię chorób psychicznych, ale pod taką to już można podciągnąć. O tyle o ile rzeczywiście jest możliwym odczytanie telepatycznie cudzych myśli (lub jak to zwykłem mówić "wychwycenie ich w locie") i czasami jest to rzeczywiście podparte potwierdzeniem przez drugą osobę, co skłania do uznania tego jako rzecz racjonalną i mają miejsce to ogromna większość osób (aby nie rzec, że wszyscy) twierdzących, że rozmawia z jakimś bytem (często podaje się tu imię znanego demona, anioła czy jakiekolwiek innego bytu wyższego) rozmawia po prostu z samym sobą tworząc coś na kształt rozdwojenia jaźni i kompletnie ignorując, że styl dialogu tego bytu z którym rzekomo rozmawiają jest nazbyt zbliżony do ich własnego. Pomijam już natomiast fakt, że najbardziej doświadczeni magowie muszą się czasem natrudzić, aby nawiązać kontakt z wybranym przez nich bytem i nie prowadzą dialogów w swych głowach 24h/dobę.
4. Astralne armie, kuźnie mieczy itp.
Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. O tyle o ile tworzenie czegoś co możemy nazwać tulpą, serwitorem lub ogólnie astralnym bytem, jest jak najbardziej możliwe i można taki byt zaangażować w z góry określoną czynność (np. stróżowanie określonego miejsca) to wiele osób tutaj ponosi wyobraźnia. Osoby takie wpadają w manię tworzenia swojego własnego świata fantasy w którym są kimś ważnym i świat ten zaczyna im przysłaniać rzeczywistość. Co gorsza wiele z takich osób zaczyna wierzyć, że fikcja, którą sami wykreowali staje się rzeczywistością.
5. Masoni, Iluminaci, fobie i węszenie spisków
Czasem może się zdarzyć, że na pewnym etapie rozwoju, gdy uznamy, że wiemy za dużo lub za dużo umiemy, możemy zacząć się czuć przez to zagrożeni i (cytując autentyczną wypowiedź takiej osoby) mieć wrażenie, że jesteśmy "atakowani przez Iluminatów", "śledzeni przez masonów" lub mieć poczucie, że "elity chcą nas uciszyć bo za dużo wiemy". Pomijając przypadki w których rzeczywiście mamy fizyczną styczność z ludźmi, którzy nas śledzą, grożą nam lub w inny sposób fizycznie ingerują w nasze życie, a zatem w przypadkach, gdy nic poza naszym przeczuciem na to nie wskazuje, jest to nic innego jak program myślowy, którym indoktrynowano nas wcześniej a jego celem jest zasianie paniki i strachu przed tym, aby wiedzieć więcej (robią to m. in. dominujące religie), a co za tym idzie, aby przekonać was do zaprzestania zagłębiania tajników wiedzy okultystycznej lub w najgorszym przypadku, przy kontynuacji jej zgłębiania, wywołać chorobę psychiczną na podłożu fobii i zespołów lękowych, abyście sami siebie tym sposobem zniszczyli.
6. Mania wyższości, poczucie zajebistości itp.
Pewność siebie motywuje - owszem. Egocentryzm poniekąd również. Jednak warto do tego włączyć obiektywizm. Zagłębiając się w świat okultyzmu, bardzo łatwo jest dorobić się przekonania o swojej wyjątkowości wśród społeczeństwa. I nie ma w tym nic dziwnego. Warto jednak ograniczać się z ekspresją swojej duchowej wiedzy i wartości wśród społeczeństwa, nie starając się być postrzeganym przez to jako ktoś megazajebisty czy cholera wie kto jeszcze (różne historie już widziałem jak i słyszałem). A już zwłaszcza, gdy idealizujemy do tego swoje osiągnięcia ignorując te innych i zakładamy, że naszym celem jest "uratowatnie ludzkości", "spłodzenie antychrysta", "otworzenie czeluści piekieł" czy inna misja w stylu scenariusza na film z Hollywoodu.
7. Naciąganie wszystkiego pod okultyzm i obsesje
Często zdarza się, że osoby zajmujące się okultyzmem zaczynają analizować świat, który ich otacza pod jego kątem aż do przesady. Wszystko nagle zaczyna nabierać znaczeń magicznych, okultystycznych itp. W ten oto sposób zwykłe z pozoru zdarzenia, których przedtem było multum lub na które po prostu nie zwracaliśmy wcześniej uwagi, stają się tajemnicze i skrywające drugie dno. Oczywiście, osoba praktykująca będzie doświadczać różnego rodzaju przeróżnych "dziwnych rzeczy" naokoło siebie, jak np. przypadkowo spotkana osoba, znaleziony przedmiot, określony splot wydarzeń lub intensyfikacja tych wokół których krążą jej myśli, ale... Nie traktujmy tego jako coś nadzwyczajnego (chociaż takim z pozoru może się to wydawać) i po prostu przyjmijmy to do informacji. Przede wszystkim natomiast nie wpadajmy w obsesję - istnieje subtelna różnica pomiędzy dostrzeganiem niezwykłych zdarzeń a naciąganiem zwykłych zdarzeń do rangi tych niezwykłych i tą różnicę starajmy się widzieć na codzień, a zamiast zwariować, możemy na tym nawet skorzystać.
8. Wkręcanie sobie czegoś co nie miało miejsca
W praktykę magiczną postarajmy się włączyć obiektywną ocenę i racjonalizm i nie szukajmy na siłę zdarzeń niezwykłych - nawet gdyby miało to oznaczać brak efektów i pozornie zmarnowany czas. W swój proces myślowy włączmy jedno bardzo istotne pytanie - skąd mam pewność, że to co postrzegam nie jest moim urojeniem? Postarajmy się znaleźć odpowiedzi na to pytanie do każdego z możliwych scenariuszy, jakie mogą nas spotkać. Pamiętajmy, że lepiej jest marginalizować niektóre rzeczy, niż je idealizować popadając w fałszywy obraz rzeczywistości, a logika jest w tym wypadku narzędziem nieocenionym. Z kolei "otwieranie portali energetycznych" siłą woli, którym nie towarzyszą skoki elektromagnetyczne, inwokacja bytu astralnego bez spadku temperatury otoczenia lub niewytłumaczalnego powiewu wiatru czy też przekaz telepatyczny od wyższego bytu bez uzyskania wartościowych informacji o których nigdy wcześniej nie mieliśmy żadnego pojęcia są rzeczami, które logice raczej przeczą i stąd też z rzeczywistością mają raczej niewiele wspólnego - o ile cokolwiek poza rozbujałą wyobraźnią czy oszukiwaniem samego siebie mają.
9. Dużo mówi, mało robi
Problem, który nie oszukujmy się ma w istocie większość osób w świecie ezoterycznym. Wiedzą oni, że medytacja jest ważnym elementem w rozwoju duchowym a mimo nie umieją znaleźć na ten cel nawet 10 minut dziennie. Wiedzą, że jest masa książek w których można znaleźć odpowiedzi na ich pytania, ale w nieskończoność odkładają ich lekturę. Wiedzą, że tylko przez praktykę mogą coś osiągnąć, ale zamiast praktykować wolą tworzyć iluzję tego jak wiele potrafią. Chcieliby nawiązać kontakt z wyższym bytem, ale im się nie udaje, więc go sobie wymyślają bo tak jest łatwiej. Chcieliby się rozwijać lecz zapomnieli by to robić...
Zapomnieli, że aby się rozwijać i być kimś ponad rażącą większość muszą włożyć wysiłek w to co ma im dać efekty. Niczym rolnik, który zasiał ziarno, nie podlewał go, nie doglądał, nie poświęcał mu swojego czasu a później narzeka, że ziarno nie dało mu plonu, którego oczekiwał.
Abyście robili od dzisiaj tyle co mówić zwykliście... Tego Wam życzę!
Adnotacja: oryginalny artykuł został napisany przeze mnie w dniu 8 listopada 2016r i wszelkie jego kopie również są mojego autorstwa.
0 Komentarze